Jakbyś się poczuł/poczuła, gdyby
nagle, w towarzystwie dwóch myśliwców, wyłoniło się przed tobą
widmo egipskiej piramidy? Czy nie czułbyś/czułabyś, iż
południowo-wschodnia część naszego kraju nie jest miejscem, w
którym taka rzecz powinna się zdarzyć? Może
zacząłbyś/zaczęłabyś dumać nad świadectwem swych zmysłów,
ostatecznie nad przydatnością do spożycia produktów zjedzonych
na śniadanie? Wszystko pewnie tak właśnie by się potoczyło,
gdyby nie światła stopu samochodów jadących z przodu. Sam/sama
zresztą szybko odkryłbyś/odkryłabyś, że odruchowo, tak jak
pozostali kierowcy, kładziesz nogę na hamulec. I
zadałbyś/zadałabyś sobie pytanie fundamentalne. O co tu
właściwie chodzi?
Jadąc na spotkanie z twórcą
piramidy, podzielałem pytanie fundamentalne wszystkich
pozostałych uczestników ruchu na trasie E-4 (Rzeszów -
Kraków). Pierwsze fantastyczne skojarzenia wiązały obiekt z
jakimś militarnym eksperymentem (te samoloty). Ale piramida
wraz z wojskowymi samolotami budziła raczej uczucie totalnego
braku przyporządkowania do czegokolwiek. Wyobraźnia mogła więc
podpowiedzieć wszystko a zarazem nie powiedzieć
niczego.
Kompleks ulokowany jest kwadrans
jazdy z Rzeszowa w kierunku na Kraków i znajduje się w
miejscu, które codziennie mijają tysiące samochodów. Jest
widoczny z obwodnicy Sędziszowa Małopolskiego. Co - jak się
później miałem dowiedzieć - nie jest bez znaczenia. Z tym
dziwnym uczuciem nieporadności i braku przyporządkowania
zjawiska do jakiejś prawdy o nim zjawiłem się na
miejscu.
Przywitał mnie ogromny teren,
gdzie niedawno jeszcze rosło zboże. Z każdej ze stron
straszyły tablice z ostrzeżeniem: "Teren prywatny. Wstęp
wzbroniony" oraz "Zakaz palenia i używania ognia w promieniu
500 m". Zostawiając samochód na poboczu, ruszyłem pieszo w
kierunku piramidy. Na miejscu czuwało dwóch, skądinąd
sympatycznych, młodych mężczyzn, od których usłyszałem, że nie
powiedzą mi niczego. Nakazali skontaktować się z ich ojcem, co
naprędce uczyniłem. Tak oto miał się zjawić przede mną sam
faraon - pomysłodawca i twórca piramidy: Marian
Kapusta.

Oczko w głowie twórcy. Refleksja piramidy w
okularach jej budowniczego - Mariana Kapusty
- Nabyłem tu spore
tereny rolne - wskazuje na przestrzeń dookoła mój
rozmówca. Siadamy u podnóża piramidy, a ja staram się
dowiedzieć jak najwięcej. - Traktuję tę budowlę jako
symbol, drogowskaz, coś, co zwraca uwagę - ciągnie dalej
Marian Kapusta. Nie jest typem rozmówcy, od którego można
wyciągnąć wiadomości na poczekaniu. Mam wrażenie, iż chce mnie
wprowadzić w szerszy kontekst swego dzieła.
Tymczasem przybywa coraz więcej
ludzi. Pod piramidę ściągają całe pielgrzymki wraz z
najmłodszymi i najstarszymi członkami rodzin. Ruch na
obwodnicy nieco się komplikuje. Mój rozmówca wita wszystkich
serdecznie, często przerywamy wywiad, by twórca piramidy mógł
osobiście ugościć nowoprzybyłych. Najwięcej radości, co
zrozumiałe, mają dzieci, których wszędzie pełno. Kręcą się
wokół jak na gigantycznym placu zabaw, na którym poukładano
zabawki dla olbrzymów.
- Tylko nie wchodźcie na
górę - przestrzega, uśmiechając się, gospodarz. Piramida
zbudowana jest z bali prasowanej słomy, drewna i sznura. Prace
przy jej budowie trwały - jak powiada twórca - cały egipski
tydzień (zainteresowanych terminologią budowniczy odsyła do
lektur). Pracowało około 10 osób. Podstawa wynosi 62 łokcie
piramidalne, wysokość 41 łokci i 2 dłonie. Kąt nachylenia
ścian to 51 stopni. Do wnętrza budowli prowadzi korytarz,
który ma dwie odnogi. Wewnątrz znajdują się dwie komnaty. Na
wysokości 2/3 budowli zbudowano drugi poziom w postaci
wewnętrznego trójkąta, który - jak twierdzi twórca - zachowuje
idealnie proporcje trójkąta pitagorejskiego. W czasie, gdy ja
zajmowałem się sprawą, wejście do wnętrza było jednak
zamknięte, a przyjezdni musieli się zadowolić wyglądem z
zewnątrz. Wszystko z obawy o państwa bezpieczeństwo, musimy
zorganizować straż pożarną, oświetlenie - zapewniał
budowniczy.
Marian Kapusta nie pobiera
regularnych opłat za zwiedzanie terenów wokół piramidy. Datki
są dobrowolne. W rozmowie często powraca wątek symboliczny
budowli, jest ona dla swego twórcy spichlerzem prawdy,
wielkich myśli i ciężkiej pracy - jak powiada. Patrząc na
nią trudno sobie nie zdawać sprawy przynajmniej z tego
ostatniego. Budowniczy ma jednak szersze intencje. Chciałby,
aby jego dzieło ożywiło gospodarczo region, zainspirowało do
twórczej aktywności. - Każda inwestycja, nawet taka jak ta
ze sprasowanych bali słomy, nakręca koniunkturę na rynku
lokalnym, daje dużo pracy i zadowolenia - podkreśla
gospodarz wskazując na nowo zakupione tereny.

Budowniczy twierdzi, że piramida ustawiona jest
dokładnie według osi północ-południe
Jak na razie z pewnością udało się twórcy
podkarpackiej piramidy jedno. Zainteresował i ściągnął na
miejsce setki ciekawskich, którzy tłumnie wędrowali w kierunku
egzotycznego zjawiska, porzucając swe codzienne zajęcia. Kto
wie, być może wreszcie wyłączali telewizor, gromadzili w
samochodzie razem dziadków i wnuków, by wspólnie obejrzeć te
niesamowite dziwy. Być może, dzięki Marianowi Kapuście i jego
budowli, dane było im pierwszy raz od miesięcy porozmawiać ze
sobą nieco dłużej Bez pośrednictwa migoczącego bezmyślne
ekranu telewizora. Jeśli tak się stało, a mam podstawy by
przypuszczać, że tak właśnie było, trud pracy, który został
włożony w przedsięwzięcie, nie poszedł na marne. Pomijając
wszystkie inne aspekty, przede wszystkim za to należy się
podkarpackiemu faraonowi uznanie.